Będąc ostatnio w jednym z Wrocławskich empików zakupiłam trochę koralików i... przede wszystkim druciki! Porzucam miedź i w wolnej chwili (a ostatnio z tym ciężko) biorę się za wrapki i sprężynki... A dokładniej...
No i na koniec ... z tydzień temu wracając do domu zaszłam do pasmanterii i pokusiłam się na styropianowe jajka oraz wstążeczki. Od zawsze podobały mi się karczochowe jajka, dlatego postanowiłam spróbować i się nauczyć takie robić. Do perfekcji mi daleko ale powstało na razie to:
Do wielkanocy jeszcze troche ale już mam kilku chętnych na nie. Dzisiaj składam duże zamówienie na potrzebne materiały. :)
Miłego weekendu wszystkim życzę.
szalenie podobają mi się kolczyki w tym stylu, jakie pokazałaś w pierwszej kolejności. muszę nauczyć się taki robić :)
OdpowiedzUsuńpodobają mi się :)
dobrze, że jest tu ktoś, kto łączy się ze mną w bólu ;p właśnie to jest jedyny rok, w którym tak na prawdę nie chcę wiosny, maja, bo to się wiąże z maturą...
OdpowiedzUsuńale spinam się, jakos to przetrwam(y), oby do wakacji :) później obiecałam sobie, że rzucę się w wir tworzenia, sama utonę w nowych pracach ;p tylko ta myśl trzyma mnie przy życiu...:)
Oklaski :)
OdpowiedzUsuńIndiańskie kolczyki bardzo mi się podobają. Nigdy takich nie robiłam i nawet nie wiem jak się je dokładnie robi.
OdpowiedzUsuńA jajka karczochowe są super. Też myślę nad ich zrobieniem.
Idąc za Twoją radą dołączam do grona blogujących ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://handmade-z-muzyka-w-tle.blogspot.com/
uwielbiam kolczyki indiańskie jeszcze ich nie próbowalam robic, Twoje są sliczne. Przejrzałam caly Twoj blog tworzysz piekna bizuterię- Pozdrawiam serdecznie :o))
OdpowiedzUsuń